Biskupi rozpoczęli antyaborcyjną krucjatę i nawołują do obrony życia.
Ich prawo, moim prawem jest zadać kilka pytań:
Gdzie byli polscy biskupi w 2001 i w 2003 roku,gdy Polska uczestniczyła w agresji w Afganistanie i Iraku i wysyłała swoich ludzi, by zabijali.
Gdzie jest głos biskupów przeciwko zabijaniu i znęcaniu się nad zwierzętami ( Ilu z tych biskupów uczestniczy w polowaniach).
Gdzie jest wyraźny głos biskupów przeciwko rasizmowi, przeciwko ksenofobii, przeciwko nienawiści wobec obcych, która prowadzi do bicia (a zdarza się i do zabijania) na polskich ulicach.
Gdzie jest głos polskich biskupów i jasne postawienie sprawy, że chrześcijanin nie może być za karą śmierci?
Gdzie jest głos polskich biskupów przeciw niszczeniu tej planety?
Gdzie jest wyraźny głos protestu polskich biskupów wobec ogromnej kampanii nienawiści wobec uchodźców, w której udział biorą tysiące internautów, chrześcijańscy (z nazwy?) politycy i polskie prawicowe media.
W większości tych spraw jasne stanowisko miał Jan Paweł II, ma Franciszek.
A polscy biskupi?
Coś słabo ich słychać, może jedynie w sprawie uchodźców (inna sprawa że prawicowe towarzycho jakoś mało skłonne ich tu słuchać, a nawet księża opowiadają, że papież coś se tam gada, a właściwie kogo to obchodzi, nie ma dogmatu o jego nieomylności w sprawach moralności i przesadza z tą tolerancją)
Polscy biskupi są sfiksowani na punkcie seksu (historyjka z de Mello się przypomina o prostytuce, która ciągle o Bogu, a ksiądz ciągle o seksie), gender, feminizmu, homoseksualizmu, aborcji.
Dla nich to jest najważniejsze, rzadzko się słyszy ich głos w istotnych sprawach, o których choćby mówi papież Franciszek.
No ale jak wiadomo polscy biskupi i Terlikowscy tego świata są mądrzejsi niż jakimś tam papież.