grześ grześ
356
BLOG

Kogo obchodzi opinia Pierwszej Damy i dlaczego nie mnie

grześ grześ Społeczeństwo Obserwuj notkę 11

W dyskusji o aborcji mamy jeden wątek, który mnie trochę bawi, trochę dziwi, trochę wydaje się wyjątkowo nieistotny (sam się podkładam, pisząc o nieistotnych wątkach, ale jeżeli wątek nieistotny jest tak popularny w przestrzeni publicznej, to się do niego odniosę).

Choć odniosę się, pisząc właściwie o swoim niezrozumieniu a nawet niezrozumieniach.

Nie rozumiem więc, dlaczego głos Agaty Dudy miałby być dla kogoś ważny, nie jest to osoba związana ani z ruchami pro life, nie walczyła nigdy o prawa kobiet, nie była osobą publiczną. Nie jest też w żaden sposób (dla mnie) osobą, które głos by się liczył czy mógłby mnie do czego przekonać. Podejrzewam, że podobnie jest z większością Polaków. Gdyby pani Duda była, nie wiem, Jarugą Nowacką, s. Chmielewską, wybitną lekarką itd, mógłbym czekać na jej głos ze zniecierpliwieniem i zaciekawieniem.

Nie rozumiem też zwolenników kompromisu obecnego lub zliberalizowania ustawy, którzy dopominają się o głos pani Dudy. Po pierwsze skąd wiedzą, czy ona nie jest np. zwolenniczką radykalnego zaostrzenia ustawy, dlaczego w ogóle zakładają, że musi mieć takie samo zdanie jak oni (trochę to uprzedmiotowienie jest) i odmawiają jej prawa do posiadania zdania innego lub nieposiadania żadnego.

Nie rozumiem też w ogóle samego konceptu, że pierwsza dama musi coś, powinna się wypowiadać, że jej zdanie jest ważne, że ma jakiś autorytet. A dlaczego właściwie? Nie mam pojęcia kim jest p. Agata Duda-Kornhauser, mam do niej nutkę sympatii, bo oboje żeśmy germaniści i oboje nauczyciele niemieckiego (ja wprawdzie były, bo korporacji się zaprzedałem). Słyszę i czytam, że inteligentna, urocza, że ma klasę, ale na czym ta klasa polega, to nie wiem. Nie jest ona dla mnie żadnym autorytetem, jak i nie były poprzednie pierwsze damy:nijaka Komorowska, trochę sztuczna Kwaśniewska, chyba zagubiona Danuta Wałęsa. O dziwo (bom z opcji antypisowskiej) najwięcej sympatii miałem do Marii Kaczyńskiej, ale też właściwie nie miałem realnych powodów jej lubić bądź nie lubić.

Nie czekam więc na głos Pierwszej Damy, jej zdanie w żadnym temacie nie jest mi do niczego potrzebne, nie musi niczego udowadniać, być za lub przeciw, zwyczajnie może tego zdania nie mieć.

grześ
O mnie grześ

Nie mam marzeń, nie znam bajek. Ale jeszcze w zielone gramy. Game is over.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo